PIEC CO - już jest
W zeszłym tygodniu dostarczono nam piec CO. Był robiony na zamówienie, zajęło to sporo czasu bo od listopada do grudnia za nim jeździliśmy żeby go zamówić, miał być gotowy na ok 15 stycznia a był na 24 lutego. Grunt że jest, piękny, czerwony z podajnikiem:)
Teraz czekamy na naszego hydraulika kiedy sie zjawi i nam wszystko popodpina. Mamy pół roku na podpięcie pieca do instalacji, dlatego że po zjawieniu się hydraulika ekipa od pieca przyjeżdża i "odpala machine". Jeżeli w ciągu pół roku tego nie zrobimy gwarancja pieca automatycznie się rozpocznie.
A teraz troszku o konflikcie piecowym:)
Po przywiezieniu pieca doszło do malutkiego nieporozumienia przez co niestety zmieniliśmy zdanie na temat pana od którego owy piec kupilismy i jeszcze raz utwierdziliśmy sie w przekonaniu że niestety w tym kraju dopóki nie zapłaci sie za towar/usługe to wszyscy są tacy mili i zgodni, a jak już wyda się tą kase to stają się hamscy i aroganccy i nic ich nie obchodzi. Już pisze o co mi chodzi. Otóż jak nam się wydawało nasz piec miał miec w zestawie 4 pompki. Cena pieca najpierw była 6700zł a później wzrosła do 7000zł, a powodem tego było właśnie dołożenie 2 pompek żeby było ich 4 (jak stwierdził pan sprzedający po ogledzinach naszej budowy). I głowe sobei dam uciąć że jak płaciłam zaliczke to jeszcze mi to powtórzył. No i oczywiście jak dostarczono piec żadnych pompek nie było. Dzwonie wiec do goscia i pytam o te pompki. A tu ni z tąd ni z owąd spotykam się z wręcz hamską i bezczelną odpowiedzią: "Ale proszę pani pompek nie miało być, nie zrozumiała pani", ale prosze pani.. ale prosze pani.. Bardzo mi się nie podobał ton w jakim ten pan sie do mnie zwracał i z jaką nieuprzejmością mówił to niby kulturalne "prosze pani". Wszystko bylo ladnie cacy a jak juz sie im dalo to 7tys to stalo sie dla nich pryszczem na tylku za przeproszeniem, jak ja w ogole śmiem dzwonic i sie cokolwiek dopytywac. Kończąc rozmowe powtorzylam jeszcze ze w takim razie bede sie z panem kontaktowac jak bedziemy juz gotowi do odpalenia pieca a on jeszcze do mnie : "ale wie pani, zeby to nie bylo z dnia na dzien tylko musi nam pani dac znac wczesniej" . To on nas przez miesiac do wiatru wystawial, nie zjawil sie na budowie w obiecanym dniu, zapomnial zadzwonic i to my za nim musielismy jezdzic i wydzwaniac, pozniej ponad miesiac spoznili sie z wykonaniem piecu a teraz on sie do mnie zwraca jakbym ja kiedykolwiek postawila go w sytuacji ze ma byc tu i teraz , ja nie rozumiem, bardziej wyrozumialym chyba nie mozna bylo byc jak my bylismy bo nam sie nie spieszylo i wszystko zalatwialismy na spokojne, zawsze sie do niego dopasowalismy i to on wybieral terminy spotkan a on tu mi teraz wyjezdza z takim czyms. No tragedia. Poprostu facet tak mnie zdenerwował że napewno nikt nie uslyszy ode mnie dobrych słów na jego temat. Miejmy tylko nadzieje ze piec bedzie dobrze dzialal bo nie wyobrazam sobie uzerania sie z nim na wypadek jakiejkolwiek reklamacji. uff wylalam swój żal, pewnei nikt tego nie czyta bo komu by sie chcialo takie nudy czytac ale grunt ze mi sie na duszy lecej zrobilo jak ten zal lutaj przelalam.
Pozdrawiam